sobota, 5 lutego 2011

Precz z kostkami, czyli jak własnoręcznie przygotować prawdziwy bulion

Autorem artykułu jest Grzegorz Ostrowski


Same zalety, nieprawdaż? Czy mają wady? Poza tym, że są cholernie słone, mają chemiczny posmak, są w zasadzie bez wad. Ale te dwie cechy wystarczają moim zdaniem, by je mieć w głębokiej pogardzie. No, może nie zawsze, ale przynajmniej raz na jakiś czas.

Buliony, czyli wywary
Bez nich nie ma prawdziwego kucharzenia, używamy ich prawie codziennie - są podstawą zup, sosów, dodatkiem do potraw duszonych. Warto ich więc przygotować więcej i zamrozić - w razie potrzeby będą pod ręką i przygotowanie potrawy z ich udziałem nie zabierze nam więcej czasu niż zalanie kostki bulionowej wrzątkiem. A różnica przecież będzie ogromna!
Tak więc, raz na jakiś czas, zasmakujmy prawdziwego smaku bulionu - aromatycznego, esencjonalnego, pełnego wartości odżywczych, nie skażonego chemią. I słonego w takim stopniu, w jakim nam odpowiada. Własnoręcznie przygotowany wywar, zawierający ogromną dawkę energii i smaku to najlepsza baza do przygotowania pysznych i wonnych zup.
Bulion przygotowany z mięsa, warzyw lub grzybów, szczelnie przykryty - by nie miał styczności z innymi produktami - można przechowywać w lodówce przez 3 dni. Dokładne przykrycie płynu jest bardzo ważne, bowiem szybko "łapie" zapachy innych potraw.
Zamrożony wywar nie straci swoich właściwości smakowych i odżywczych nawet przez 2 miesiące, jeśli zostanie zamrożony i będzie przechowywany w zamrażarce, w hermetycznym naczyniu.
Małe ilości bulionu - te bardzo skondensowane, w sam raz na jedną porcję - można przechowywać w woreczkach foliowych lub małych pudełkach - tak, by je można było łatwo użyć, bez potrzeby rozmrażania dużej ilości.
Jeśli zaś chodzi o bulion przygotowany z ryb, trzeba go użyć bezpośrednio po przygotowaniu, bowiem psuje się znacznie szybciej.
Dobry wywar, esencjonalny i aromatyczny przygotowuje się z mięsa, kości, ryb lub grzybów, z dodatkiem warzyw, lub też z samych warzyw. To warzywa właśnie zawierają aromatyczne substancje, które w czasie gotowania rozpuszczają się w wodzie i nadają wywarom smak.
Smak wywaru wzbogacą aromatyczne zioła: natka pietruszki, liście selera, lubczyk, tymianek, przypieczona lub podsmażona cebula, czosnek, oraz przyprawy: ziarna pieprzu i ziela angielskiego. Podstawowy zestaw przypraw - czyli natka pietruszki, liść selera, tymianek, liście laurowe i ziele angielskie jest często w przepisach zwany z francuska "bouquet garni". Niektórzy wzbogacają go o czosnek. Aby łatwiej było wyłowić przyprawy z bulionu po jego ugotowaniu, niektórzy zalecają zawinięcie przypraw w kawałek gazy i jego związanie. Ale doprawdy nie jest to konieczne.

Gotujemy wywar!
Podczas owego procesu obowiązują dwie generalne zasady. Pierwsza to: nie wolno się śpieszyć. Dobry wywar musi się gotować minimum 3 godziny. Jedynym wyjątkiem jest wywar z ryb i skorupiaków, któremu to wystarcza 30-45 minut.
Druga zasada mówi, że wszystkie składniki: mięso, warzywa, ryby należy zawsze zalewać zimną wodą, by podczas powolnego podgrzewania uwolniły swoje smaki. Tutaj również jest wyjątek. Wywar będzie znacznie smaczniejszy, jeśli dodamy do niego cebulę opaloną wcześniej nad palnikiem. Dzięki temu zyska nutę lekko gorzkawą, miło wzbogacającą jego smak. A opalenie cebuli jest nieskomplikowane: należy ją obrać, nie odcinając końca, z którego wyrasta szczypior, nadziać na widelec i obracając raz na jakiś czas opiec na palnikiem - trwa to zwykle kilka minut. Skóra cebuli ma być w zasadzie czarna, pokryta bąbelkami.
Wszystkie składniki mamy już w garnku, zalane zimną wodą. Włączamy więc gaz, zmniejszamy go do minimum, garnek przykrywamy i gotujemy kilka godzin, raz na jakiś czas sprawdzając, czy nie ma w nim za mało płynu. Warzywa i mięso powinny być całkiem przykryte. Jeśli wody jest za mało, wywar uzupełniamy wrzątkiem.
Podczas pierwszych kilkunastu minut po zagotowaniu na wywarze powstanie biało-szara piana, czyli szumowiny. Większość przepisów nakazuje je usunąć, ale moim zdaniem nie jest to konieczne, a wręcz przeciwnie - owa piana to białko, które uwolniło się z mięsa. W trakcie dalszego gotowania zupełnie się rozpuści, a smak bulionu dzięki niemu będzie intensywniejszy.
Po ugotowaniu... Z wywaru można od razu zrobić zupę. Wystarczy z niego usunąć warzywa (można je zjeść, jeśli się lubi rozgotowane, lub po prostu wyrzucić, wszystko co cenne miały w sobie, oddały już bulionowi), mięso (z niego można przyrządzić potrawkę), kości (tylko wyrzucić), wywar przecedzić przez drobne sito (lub gazę) dodać składniki zupy i postępować dalej zgodnie z przepisem.
Jeśli będziesz uważać zaś, że Twój bulion jest za tłusty, możesz usunąć z niego nadmiar tłuszczu. Wystarczy, że ostudzisz swój bulion i zbierzesz z niego zakrzepnięty tłuszcz za pomocą łyżki. Jeśli zaś masz ochotę na wyjątkowo klarowny i przejrzysty wywar - do czystych zup, lub do picia w filiżance, musisz go sklarować - to nietrudna, choć troszeczkę zapomniana technika.
Ostudzony i odtłuszczony wywar wymieszaj z lekko ubitym białkiem jajka, a następnie powoli podgrzewaj aż do wrzenia. Ścinające się białko zwiąże wszelkie cząstki i drobiny. Teraz wystarczy garnek zestawić z ognia, odczekać chwilę - utworzy się zawiesina, a następnie przecedzić przez sitko wyłożone podwójnie złożoną gazę lub czystą ściereczkę bawełnianą.

Skoncentrowany smak
To rzecz, która wzmocni smak sosów i zup. Silny smak zamknięty w łyżce koncentratu. I możesz go przyrządzić własnoręcznie. Aby uzyskać taką przyprawę należy ugotowany i przecedzony bulion odparować na małym ogniu do 1/5 jego pierwotnej objętości. Najlepiej i najszybciej się to robi w garnku lub rondlu o dużej powierzchni.
Odparowanie powinno przebiegać powoli. Po odparowaniu płyn należy schłodzić i jeszcze raz przecedzić przez bardzo drobne sito lub gazę. Po zupełnym wystygnięciu koncentrat zamieni się w galaretkę. W lodówce, w hermetycznym naczyniu można ją przechowywać kilka dni, można też zamrozić. Dwie łyżki koncentratu wystarczą na zupę dla 4 osób. Łyżka zaś dodana do sosu sprawi, iż jego smak stanie się wybitnie wyrazisty i zdecydowany.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Ciasto drożdżowe

Autorem artykułu jest Mira Ulowska


Jak wiadomo powszechnie ciasto drożdżowe jest pyszne o ile się uda.
Jeśli się nie powiedzie to pozostaje zakalec, który można tylko wyrzucić do kosza.
Jak wiadomo powszechnie ciasto drożdżowe jest pyszne o ile się uda.
Jeśli się nie powiedzie to pozostaje zakalec, który można tylko wyrzucić do kosza.
Dlatego też dość długo po prostu nie próbowałam uraczyć nikogo tego rodzaju smakołykiem. Ale do czasu.
Bowiem pewnego dnia odwiedziłam swoją dawno niewidzianą koleżankę, która w trakcie rozmowy podzieliła się ze mną przepisem, który nigdy nie zawodzi. No, prawie nigdy. I tak zaczęły powstawać moje smakowite,
a przy tym nie wymagające większego wysiłku placki z kruszonką, owocami, albo z czym tam kto woli.Jeśli macie ochotę spróbować, to polecam.
Co trzeba przygotować?
A, proszę, oto składniki:
20 dag masła, lub margaryny
1 szkl. cukru
4 jajka
1 szkl. mleka
4 szkl. mąki
5 dag. drożdży
aromat w/g uznania np. cukier wanilinowy
ew. owoce swieże, lub kandyzowane bakalie

A teraz wykonanie: Masło rozpuścić w garnku.
Dodać cukier i mleko. Dokładnie wymieszać.
Po ostudzeniu, dodać jajka i roztarte z odrobiną cukru drożdże.
Całość roztrzepać mikserem, lub ręcznie.
Odstawić na minimum 8 -10 godzin, przykrywając ściereczką.
(Jeśli zbyt krótko będzie stało, wykipi w piekarniku.)
Po tym czasie, dodać mąkę, ew. bakalie, wylać na wysmarowaną tłuszczem i wysypaną tartą bułką, blaszkę.
Można wyłożyć owoce i /lub/ posypać kruszonką.
Wstawić do piekarnika na ok 40-50 min.
Ciasto to jest nieco inne niż tradycyjne ciasto drożdżowe.
Ma charakterystyczny smak i długo zachowuje świeżość.
Ponieważ cały cykl pieczenia trwa dość długo, radzę zacząć przygotowania wieczorem, aby rano wstawić do piekarnika i móc
po obiedzie delektować się pysznym ciastem. Smacznego.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

CHAN SSU CHIN na rodzinny obiad

Autorem artykułu jest Adam Topor


Z własnego doświadczenia wiem, iż urządzenie własnej kuchni na przygotowywanie potraw orientalnych jest nieco kłopotliwe, a ponieważ realizuję przepisy tradycyjnej kuchni Chińskiej dlatego też pomoc moich przyjaciół zza Wielkiego Muru staje się niezbędna.

Do charakterystycznych potraw chińskich należą potrawy mięsne. Chińczycy korzystają z dobrodziejstw mięsa drobiowego, wieprzowego i wołowego tylko kaczka ma... specjalne względy.
Naucz się korzystać z urozmaicenia mięsa w potrawach. W chinach tę samą potrawę mięsną można przygotowywać na kilka sposobów dodając mięso wołowe, bądź wieprzowe lub drobiowe albo tzw. "wszystkiego po trochę". Różnica jednak polega na tym, że obróbka finalna mięsa jest nieco inna.

Co na dzisiejszy obiad?


Do tej potrawy możesz użyć zarówno mięsa wołowego, jak i wieprzowego, czy drobiu. Potrawy mięsne w kuchni chińskiej mają przeważnie trzy „wersje” na każde z dostępnych gatunków mięsa – wołowina, wieprzowina, drób (kurczaki, indyki), kaczka jest zarezerwowana do dań specjalnych.

Co potrzebujesz?
40 dag wieprzowiny np. karkówki,
5 łyżek sosu sojowego,
1 ananas lub inne świeże owoce (morele, kiwi, itp. – jeśli lubisz naturalnie), alternatywą dla świeżych owoców są owoce z „puszki”. Ale raczej unikaj tego.
3 marchewki,
1 por,
0.5 selera,
8 dużych „chińskich grzybów” ewentualnie 5 dag suszonych (w razie czego możesz zastąpić to grzybami ogólno dostępnymi w Polsce).
8 łyżek oleju sojowego,
¾ szklanki wywaru rosołu z drobiu,
2 jajka,
1 łyżka cukru spreparowana na karmel
ocet lub sok z cytryny.
Co dalej?
Mięso pokroić w wąskie paski i moczyć w sosie sojowym przez 2-3 godziny. Pokroić ananasa w cienkie plastry, paski lub cokolwiek (tutaj rusz swoją wyobraźnię aby potrawa była atrakcyjna). Marchew pory i grzyby pokroić w paski, a seler w tzw. „zapałki”. Mięso obsmażyć kilkoma partiami na gorącym oleju i wyjąć. W tym samym oleju obsmażyć ananasa i również wyjąć. Z cukru zrobić karmel. Teraz: warzywa, grzyby, wywar rosołu, karmel oraz ocet lub sok z cytryny dusić w rondlu z dodatkiem oleju, który pozostał ci ze smażenia ok. 4 minut. Powstanie z tego taka potrawka do której dodasz mięso i ananasa lub inne owoce zdam się tu na twoją wyobraźnię. Tak powstałą całość podgrzej i mieszając gorącą potrawę wlej roztrzepane dwa jajka i wymieszaj.
Podaj z ryżem. Możesz również odkryć dobrodziejstwo makaronu sojowego, jęczmiennego lub ryżowego.
SMACZNEGO

---

Czy kultura chińska jest dla Ciebie równie inspirująca? ShuDian the China Ebooks Library


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Gołąbki wegetariańskie

Autorem artykułu jest Arek Czapla


Gołąbki wegetariańskie z oryginalnym farszem z ziemniaków i białego sera w sosie pomidorowym. Mniam , mniam :)

Gołąbki wegetariańskie z oryginalnym farszem z ziemniaków i białego sera
w sosie pomidorowym. Mniam , mniam :)

Składniki:
Zblanszowane liście z 1 główki białej kapusty

Na Farsz :
1 kg ziemniaków ugotowanych ziemniaków i przetartych na miazgę
pół kilo białego sera
1 cebula
garść roztartego majeranku, 2 ząbki czosnku
4-5 pomidorów
oliwa z oliwek

Sposób przygotowania :
Łączymy ze sobą ziemniaki i biały ser.
Posiekaną cebulę zrumienić na oliwie i dodać do farszu
razem z majerankiem , czosnkiem i solą .
Farsz zawijamy w liście jak w klasycznych gołąbkach
Gołąbki układamy w garnku na przemian z kawałkami obranych
ze skórki pomidorów. Dusimy pod przykryciem w niewielkiej ilości
posolonej wody , aż pomidory całkowicie się rozpadna , a kapusta będzie miękka

Smacznego ! :)

---

Prawo pracy - Prawo pracy, artykuły. porady, ciekawostki..


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Sernik wiedeński

Autorem artykułu jest Mira Ulowska



Huuuurrrra!!! Nareszcie dobry przepis i przepyszny sernik wiedeński w moim wykonaniu! Niesamowite ile czasem trzeba czasu, aby trafić przypadkiem na przepis, który, jest prosty i prawie daje gwarancję smacznego ciasta.

Huuuurrrra!!!
Nareszcie dobry przepis i przepyszny sernik wiedeński w moim wykonaniu!
Niesamowite ile czasem trzeba czasu, aby trafić przypadkiem na przepis, który, jest prosty i prawie daje gwarancję smacznego ciasta.

Przez te wszystkie lata, kiedy próbowałam „stworzyć” taki sernik, aby smakował mnie i mojej rodzinie, zdarzało mi się
znaleźć taki przepis, ale był on zazwyczaj na tyle skomplikowany, że przy niewielkim talencie kulinarnym, jaki posiadam, natychmiast zapominałam jak powtórzyć ten sukces. Jeśli zgubiłam zapisany na kartce przepis, natychmiast traciłam możliwość powtórnego upieczenia tego ciasta.
Ale jest, sprawdzony i…. zapamiętany!

A oto ON!

Należy przygotować:
1 kg dobrego, niekwaśnego sera,
10 jajek,
1,5 szklanki cukru pudru ( szybciej się rozpuszcza), jeśli użyjemy normalnego cukru, wtedy należy zwiększyć jego ilość do 2 szklanek
20 dag masła, lub margaryny,
bakalie ( sernik bardzo lubi skórkę pomarańczową). Ilość bakalii zależy od indywidualnych upodobań. Ja użyłam dużo skórki pomarańczowej, rodzynki, płatki migdałowe.
3 – 4 łyżki pszennej mąki,
cukier wanilinowy,
tłuszcz i tartą bułkę do wysmarowania i wysypania dużej tortownicy.

Ser koniecznie przepuścić dwukrotnie przez maszynkę do mielenia mięsa, używając sitka z małymi oczkami.
Następnie utrzeć masło z cukrem i cukrem wanilinowym. Partiami wlewać żółtka ciągle ucierając.
Następnie dodawać ser nie przestając ucierać.
Wsypać mąkę, dodać bakalie, wymieszać i w końcu dodać sztywną pianę z białek. Delikatnie, bardzo delikatnie przemieszać i wyłożyć do przygotowanej tortownicy.
Piec w piekarniku w temp. 160 – 180 stopni C. przez 1,5 - 2 godz. Jest to proces jakby powolnego suszenia ciasta.
Sernika nie należy w tym czasie poruszać.
Następnie wyjąć i według uznania: posypać cukrem, polać czekoladą, albo polewą, ostudzić i …. zjeść.


W trakcie pieczenia sernik dość mocno wyrasta, później niestety opada, podobno zawsze opada, ale nie traci przy ty swoich walorów smakowych. Niestety nie potrafię wyliczyć ile kalorii zawiera porcją tego smakołyku.
Niemniej gorąco polecam i życzę smacznego.
W końcu coś się nam od życia należy. Prawda?

---

Mira U.

WWW.Ulubiona


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Sernik na zimno ze słodkiego mleka

Autorem artykułu jest Mira Ulowska



Kiedyś znalazłam przepis na pyszny sernik, który niekiedy budzi zdziwienie ponieważ przygotowuje się go nie z sera, a ze słodkiego mleka.



Pyszny!

ciastoKiedyś znalazłam przepis na pyszny sernik, który niekiedy budzi zdziwienie ponieważ przygotowuje się go nie z sera, a ze słodkiego mleka.
Ma on delikatną, kremową strukturę. Zapewne jest kaloryczny, ale jeśli lubimy łasuchować, musimy liczyć się z niewielkim przyrostem obwodu bioder.
Zresztą coś się nam od życia przecież należy.
Zatem do dzieła!

Przygotujmy:
1 litr mleka,
4 jajka
200g. masła
200g. śmietany
Ok. 1 szkl. cukru podru
( można mniej)
2 łyżki kandyzowanej skórki pomarańczowej
1 szkl. bakalii
(rodzynki, migdały, orzechy,
inne owoce kandyzowane)
1 op. biszkoptów
1 laska wanilii


Jajka wymieszać ze śmietaną
Zagotować mleko z wanilią. Wanilię wyjąć.
Do wrzącego mleka wlać masę jajeczną. (Ciągle mieszać)
Wszystko, przez cały czas mieszając, zagotować.
Przez około 2 min. pozostawić na małym ogniu,
aby białko się dobrze ścięło i oddzielił się twaróg od
serwatki, która musi być przezroczysta.
Odcedzić twaróg na sitku,i ostudzić.
Masło utrzeć z cukrem i twarogiem, dodać bakalie i skórkę pomarańczową.
Masę przełozyć do tortownicy wyłozonej biszkoptami
i wstawić do lodówki.
Wierzch przybrać owocami, galaretką, albo
jednym i drugim.

Uwaga! Im więcej owoców kandyzowanych, tym mniej cukru.
Zamiast wanilii, która jest droga i nie zawsze w zasięgu, biorę zwyczajny cukier wanilinowy i też jest smaczne. Myślę, że po sprawdzeniuu tego przepisu nie będę w swoim przekonaniu osamotniona.

---

Mira U.

WWW.Ulubiona


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Najlepsze naleśniki są na słodko

Autorem artykułu jest Grzegorz Ostrowski



Antystresowy to wynalazek. Naleśniki na słodko. Bo... cukier w nich - a ten zawsze humor poprawia. Bo ich przygotowanie - wylewanie, krążenie, przewracanie - to czynność lekko monotonna, wyciszająca (chociaż można do niej wprowadzić element ryzyka - podrzucanie). Bo są złociste, chrupkie i wesołe.
Bo smakują wybornie w dobrym towarzystwie. Bo to są najlepsze naleśniki. Na słodko!

Robienie naleśników, wymagające uwagi i koncentracji, doskonale wycisza i uspokaja. Wylewanie ciasta na patelnię, krążenie nią, przewracanie (a może podrzucanie! - to dla tych, co nie mogą się obejść bez odrobiny ryzyka nawet w kuchni) to czynności mające w sobie coś z mantry (ale trzeba mieć na nie sprawdzone przepisy. Wystarczy usmażyć kilkanaście naleśników, by stres dnia codziennego odszedł w niebyt. A to przecież to dopiero początek kuracji naleśnikowej. Bo przecież jeszcze sos i nadzienie. A to przecież jeszcze nie koniec. To dopiero początek. Przed nami punkt główny terapii - czyli pałaszowanie!

Naleśniki to rzecz uniwersalna. Można je tylko cukrem posypać (któż nie pamięta, kiedy dzięcięciem będąc nimi się zajadał?), dżemem posmarować i zwinąć w rulonik, sokiem pomarańczowym skropić, bitą śmietaną obłożyć, polać kremem czekoladowym i pałaszować, pałaszować, nie pamiętając o kaloriach (swoją drogą, ktoś widział na oczy kalorię???, może to tylko wymysł niejadków...). Można też je nadziać jabłkami prażonymi, twarożkiem z wanilią, bakaliami wymieszanymi z orzechami, świeżymi owocami, tudzież inną słodką zawartością. Każdy ma na nadzienie własne, ulubione przepisy.

Zacznijmy więc od mieszania

Czy to będą słynne crepes suzette, czy amerykańskie "pancakes", czy naleśniki - la Gundel, czy cienkie, złociste naleśniki nasze powszednie, zawsze ich przygotowanie zaczyna się od mieszania. A mieszamy razem ze sobą zawsze mąkę, odrobinę tłuszczu, jajka oraz płyn - mleko lub wodę. Naleśniki przygotowanie z użyciem mleka są twardsze i bardziej zwarte. Jeśli zależy Ci na ich delikatności i chrupkości używaj więc tylko wody, lub mieszaj ją z mlekiem pół na pół. Z ciasta naleśnikowego przygotowanego tylko na wodzie wychodzą cieńsze placki.

Do miski przesiej mąkę, dodaj roztrzepane jajka, szczyptę soli (dzięki niej smak będzie bardziej wyrazisty), dolewaj płyn, ubijając ciasto mikserem lub trzepaczką (jeśli użyjesz łyżki lub widelca, w cieście mogą pozostać grudki). Ciasto naleśnikowe powinno mieć gęstość rzadkiej śmietany. Postaraj się, by nie było za rzadkie. Jeśli będzie zbyt gęste, dolej trochę wody i dokładnie wymieszaj. Jeśli zaś wyjdzie za rzadkie, dosyp trochę mąki i zmiksuj ją dłuższą chwilę, by upewnić się, że żadne grudki nie zostały.
Na koniec dodaj rozpuszczone i przestudzone masło lub kilka łyżek oleju i jeszcze raz wymieszaj - dzięki temu zabiegowi naleśniki będą się łatwiej smażyć, a patelni nie trzeba będzie w ogóle smarować tłuszczem.

Dokładnie wymieszane ciasto - gładkie, bez żadnych grudek koniecznie należy odstawić na 20-30 minut, naleśniki będą wtedy dużo delikatniejsze.

Smażenie (z podrzucaniem?)

Naleśniki można w zasadzie usmażyć na każdej nieprzywierającej patelni. Są co prawda specjalne patelnie do smażenia naleśników - z niskim brzegiem, klasyczna, francuska nazywa się "poele". Podobno na tych patelniach naleśniki ładniej brązowieją. Moim zdaniem taka patelnia nie jest koniecznym wydatkiem (mimo, że nie jest to specjalnie droga inwestycja). Naleśniki udają się na każdej dobrej patelni, jeśli będzie ona odpowiednio rozgrzana.

Mamy więc już ciasto i patelnię na ogniu. Czas więc na nalewanie, smażenie i odwracanie (a może podrzucanie?). Na patelnię dajmy odrobinę tłuszczu - masła (prawdziwego!, żadnej margaryny lub miksu) lub oleju (bezwonnego - najlepiej słonecznikowego). Po chwili, kiedy się rozgrzeje, zdejmijmy patelnię z ognia i nalejmy porcję ciasta - tyle, by pokryło cienką warstwą całą patelnię (trzeba nią lekko pokołysać na boki, by ciasto się na niej równomiernie rozlało). Stawiamy patelnię na ogniu i smażymy 20-30 sekund, aż brzegi naleśnika wywiną się do góry (ogień powinien być raczej duży), odwracamy (podrzucamy?) i smażymy z drugiej strony mniej więcej tyle samo czasu, ile z pierwszej. Kiedy jest złoty z obu stron, zdejmujemy, przekładamy na talerz (pomiędzy gotowe naleśniki można włożyć kawałki pergaminu, żeby się nie sklejały). I smażymy następne (jeśli to konieczne, na patelnię wkładamy odrobinę tłuszczu).

Zwykle pierwszy naleśnik nie jest zbyt udany - bo jest gruby i nie dosmażony. I nie ma co nad nim rozpaczać, przecież za chwilę usmażymy całe mnóstwo najlepszych naleśników na słodko. Taka uroda tej potrawy.

---

Grzegorz Ostrowski - prawdziwy mistrz kuchni. Autor książek kulinarnych oraz artykułów prasowych. Jego przepisy to gwarancja sukcesu! Od 2001 prowadzi prawdopodobnie najlepszą stronę kulinarną: MniamMniam.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl